31 lat temu w brytyjskim magazynie "Warrior" ukazała się pierwsza część komiksowej serii "V for Vendetta" autorstwa Alana Moore'a - mrocznej, dwuznacznej w przekazie, kreujące obraz ponurej, totalitarnej dystopii i anarchistyczno-faszystowskiego konfliktu. W komiksie pierwszy raz pojawił się anonimowy V i zaprojektowany został wzór słynnej dziś maski.
7 lat temu na podstawie komiksu powstał film "V for Vendetta", wyprodukowany przez Wachowski Brothers i wyreżyserowany przez Jamesa McTeigue. Odpowiednio wygładzona i przeniesiona dalej w przyszłość fabuła spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem widzów, zaś wizerunek V, anarchisty i rewolucjonisty, na dobre zagościł w popkulturze.
Kadr z filmu |
"The Guy Fawkes mask has now become a common brand and a convenient placard to use in protest against tyranny – and I'm happy with people using it, it seems quite unique, an icon of popular culture being used this way. (...) It just represents opposition to any perceived tyranny, which is why it fits easily into being Everyman's tool of protest against oppression rather than being a calling card for a particular group" (x)Tym, którzy stroją fochy o nieznajomość historii, zatarcie oryginalnego znaczenia i spłycenie przekazu, chcę zadać pytanie - jakie skojarzenia przychodzą wam do głowy najpierw, gdy macie przed oczami chrześcijański krzyż, swastykę i pentagram?
Jasne - warto, a kto ma się za wykształconego wręcz powinien czuć się w obowiązku wiedzieć o historii narzędzia upokarzającej śmierci, buddyjskiego symbolu słońca czy pogańskim znaku ochronnym, ale symbole mają to do siebie, że żyją własnym życiem. Maska V jest teraz zarówno wspomnieniem o zamachu na króla, jak i symbolem obywatelskiego sprzeciwu w nieznanej dotąd skali, a także internetowym symbolem anarchii i rewolucji - nigdy stuprocentowo poważnym, bo nie o powagę tu chodzi. Znak mający korzenie w starej, lokalnej historii został przekodowany w zbiorowej świadomości i zyskał status międzynarodowy. Razem z Latającym Potworem Spaghetti i liczbą 42 staje się ikoną powszechnie rozumianą do tego stopnia, że korzystają z niej też inne dzieła popkultury. "Tu rządzi internet", mówi, "swoje schematy zostaw w domu." V w tej nowej odsłonie wpisuje się w stary jak sama kultura archetyp trickstera, uniwersalnego przeciwnika ładu i porządku, wyskakującym jak chochlik z pudełka wszędzie, gdzie ramki robią się zbyt sztywne.
Jeden z moich ulubionych kadrów z Journey into Mystery, Loki i recykling symboli. |
Na koniec nie powstrzymam się od wklejenia mojego ulubionego monologu w ulubionej formie - bo umówmy się, głos Hugo Weavinga robił ten film w jakichś 50 procentach.
Jeszcze co do Anonimowych (niechętnie, bo przeczuwam dyskusję której nie chcę wszczynać) nie oceniam ruchu ani jako nowych bojowników o wolność od Systemu, ani jako bandy dzieciaków robiących rewolucję przed kolacją. Nie wieszczę nowego bunt mas, nie cytuję murów, co runą i jakimi cegiełkami w nich jesteśmy. Obserwuję zjawisko. Faktem jest, że udało im się - nie raz - dotrzeć do mediów masowych i to nie w formie żarciku czy mema i powoli przestają kojarzyć się tylko z 4chanem, atakami DDoS czy blokowaniem stron "for teh lulz". Maskę widać tam, gdzie trzecia, czwarta, piąta władza traci skuteczność na rzecz ludzi z telefonami komórkowymi i dostępem do internetu. Podpisałeś petycję przeciw ACTA? Przekazywałeś dalej informacje o konfliktach, o których mainstreamowe media milczały? Przyłączyłes się do dyskusji o WikiLeaks, NSA? Przybij piątkę i załóż maskę, bo też jesteś Anonimowy.
Ośmielę się sprecyzować, że maska Guya Fawkesa w *obecnej* postaci jest tworem Alana Moore'a. Wcześniej też funkcjonowała na kukłach :)
OdpowiedzUsuńTak, to właśnie miałam na myśli :)
Usuń